Finały

Niedziela, 1 września, Ruda Śląska - Hala MOSiR ul. Hallera

16:30 Mecz o 3 Miejsce, 18:00 Mecz finałowy

Klasyfikacja końcowa

  1. BezKaKaKasku
  2. Manhattan
  3. WE GOT GAME
  4. Kacza Gromada

Nagrody indywidualne

  • MVP: Tomasz Stankala

Multimedia

Mecz finałowy

BezKaKaKasku BezKaKaKasku 102:95 Manhattan Manhattan

Grupa: 11 Kolejka: 27 niedziela 01 wrzesień 18:00 Obserwator: fifik/Radek/Nikola Uwagi: Hala MOSiR Ruda Śląska
1 kw. 2 kw. 3 kw. 4 kw. Wynik końcowy
BezKaKaKasku 17 51 75 102 102
17 34 24 27
Manhattan 25 46 69 95 95
25 21 23 26

Tegoroczny finał Śląskiej Letniej Ligi Koszykówki zapowiadał się zacnie. W mojej ocenie awansowały do niego dwie najmocniejsze drużyny, przez co mogliśmy oczekiwać dobrego koszykarskiego widowiska.
Pamiętając jednak poprzednie finały, gdzie jednak królowała gadanina, zgłaszanie fauli i błędów z kosmosu, a wszystko to kosztem koszykówki, byłem pełen obaw jak to będzie wyglądać teraz.

Mniej więcej w połowie pierwszej kwarty wróciły tamte demony i zniesmaczenie, ale na szczęście pod koniec tego starcia sami gracze się ogarnęli i postanowili sobie jednak przede wszystkim pograć, bo przecież po to tu przyszli. Od tego momentu, nie oglądało się już tego źle.
Praktycznie od pierwszych minut inicjatywa należała do BezKaKaKasku, które było kilka punktów z przodu. Sytuacja na chwilę się odmieniła w końcówce pierwszego starcia, kiedy to dzięki trójkom Goja oraz efektownym wjazdom pod kosz Pawlika i Kosmowskiego wyszli na kilku punktowe prowadzenie. Kaski jednak szybko opanowały sytuację i błyskawicznie odzyskały minimalne prowadzenie. Jeśli chodzi o sam przebieg meczu to tak już było niemal do końca, tzn Kaski prowadziły od kilku do max 10 oczek, a Manhattan niemal doprowadzał do remisu, by następnie ponownie dać sobie odjechać.
Wśród zwycięzców trzeba docenić niesamowitą pracę, jaką na rozegraniu zrobił Karol Leszczyński. Bez tego, nie byłoby tego zwycięstwa. Wtórował mu Maciek Balcerzak, który to zaś punktował z dystansu w newralgicznych momentach meczu. Natomiast strefę podkoszową zawładnął Tomasz Stankala, który był nie do zatrzymania (w sposób legalny) w pomalowanym. O ile Adam i Kosmo to silni gracze, ale przy gabarytach i sile Stankiego nie mieli za dużo do powiedzenia.
U katowiczan dobry mecz rozegrał Mateusz Pawlik, fajnie napędzał grę, dzięki czemu wypracował konkretną liczbę punktów dla swojej ekipy. Tradycyjnie w ataku swoje zrobił Kosmowski, a na obwodzie po kilka trafień dołożyli Goj z Pazdanem.
Wszystko to było jednak odrobinę za mało, by finalnie pokonać Dream Team spod znaku BezKaKakasku.

MVP: finałów został ostatecznie wybrany Tomek Stankala, choć wybór był niezwykle trudny, bo zarówno On w walce pod koszami, jak i Karol na rozegraniu ,w ogromnym stopniu przyczynili się do ostatecznego sukcesu swojej ekipy.


Galeria

Mecz o III miejsce

Kacza Gromada Kacza Gromada 71:101 WE GOT GAME WE GOT GAME

Grupa: 10 Kolejka: 26 niedziela 01 wrzesień 16:30 Obserwator: Radek/fifik/Nikola Uwagi: Hala MOSiR Ruda Śląska
1 kw. 2 kw. 3 kw. 4 kw. Wynik końcowy
Kacza Gromada 15 33 56 71 71
15 18 23 15
WE GOT GAME 27 51 76 101 101
27 24 25 25

W historii ŚLLK najwięcej problemów mieliśmy z meczami o trzecie miejsce. Zdarzało się, że w ogóle się nie odbywały, bo któraś z drużyn nie przychodziła, a jak już się odbywały, to zwykle składy były dalekie od optymalnych.
Tym razem jednak obie ekipy potraktowały go poważnie, stawiając się w mocnych ekipach, za co duży szacun dla WAS.
Z jednej strony mieliśmy debiutantów na tym poziomie, czyli Kaczą Gromadę, a z drugiej podrażnioną półfinałową porażką ekipę We Got Game.
Na papierze faworytami wydawali się być Zabrzanie, bo bardzo mało prawdopodobne było, że po raz kolejną będą w stanie zagrać taką chałę w ataku jak poprzednio.
Tak też się stało, dziś oglądaliśmy klasyczne WGG: twarde w obronie, szybkie i skuteczne w ataku. Do tego celowniki z dystansu także poprawnie skalibrowane. To spowodowało, że od początku wypracowali przewagę, którą na dobrą sprawę, powiększali do samego końca.
Ekipa Kaczej Gromady starała się przeciwstawiać, ale doświadczenie i umiejętności były dziś po stronie rywali. Bez wątpienia jednak, sam ich awans do czwórki jest ogromnym, ale zasłużonym sukcesem. Podczas całej edycji pokazali, że słabsze i średnie ekipy robią bez problemu, a z topowymi potrafią rywalizować jak równy z równym. Teraz zostanie im chyba trudniejsze zadanie, mianowicie pokazać, że tegoroczny sukces nie był dziełem przypadku, a posiadanych umiejętności i pracy zrobionej na treningach i salach.

Ps. relacja z finału jutro


Galeria

Partnerzy