Organizator
Sponsorzy

Opis spotkania nr 24

Opis spotkania nr 24

Data, godzina poniedziałek 09 lipiec 18:00
Grupa A
Kolejka 6
Obserwator
Drużyna gospodarzy Silesia Crew
Drużyna gości SLOW MOTION
Uwagi -
Wyniki po kwartach Punkty zdobyte w kwartach
Drużyna 1 kw 2 kw 3 kw 4 kw
Silesia Crew 20 48 70 100
SLOW MOTION 25 50 75 98
Drużyna 1 kw 2 kw 3 kw 4 kw
Silesia Crew 20 28 22 30
SLOW MOTION 25 25 25 23

Opis spotkania

Postaram się być w miarę obiektywny, choć nie obiecuję, że mi to wyjdzie. Ciśnie mi się na język: „Jak do cholery Oni mogli to przegrać?!”. Jak się potem okazało, do samego końca drogi powrotnej (do Kochłowic) zdanie to było hasłem przewodnim drużyny Slow Motion. Ale pomału. Zacznijmy od początku. Zanim dotarliśmy na boisko, mieliśmy małą rozgrzewkę, tzw. „skok przez płot”, gdyż miejsce dzisiejszego spotkania, szczelnie było pozamykane z każdej strony! Jak się potem okazało, jedni skakali przez jeden płot, inni przez dwa. Jeden miał nawet gips do kolana i też musiał skakać:D.
Wracając jednak do meczu. Dzisiejsze spotkanie miało być spacerkiem dla drużyny przyjezdnej, porównywalnym do geriatrycznej przechadzki 90 – latków w sanatorium w Ciechocinku. Rzeczywistość jednak okazała się całkiem inna! To nie była przechadzka, to nawet nie był spacerek! Nie był to również marsz! To była droga przez mękę dla Slow Motion! Porównywalne było to z wchodzeniem na Giewont mając do dyspozycji tylko jedną nogę! Koszykarze Gości sprawiali wrażenie jakby właśnie ktoś im tą jedną nogę odjął i złośliwie dodał Gospodarzom.
Goście w myślach już otwierali zimne piwka i szykowali się na zdewastowanie Respiratów z Zabrza. Liczyli już ilość punktów i zacierali ręce na play offy, aż tu Silesia Crew wyskoczyli jak przysłowiowy Filip z konopi i zrobiła im „bubu”. Czerwona latarnia grupy A spowodowała, że na koniec meczu trzecia jak dotychczas drużyna grupy, miała mocny ból głowy po zderzeniu z mocnymi ścianami tejże Latarni!
Drużyna Gości dojeżdżała na mecz ratami, czyżby skomplikowana sieć drogowa Sosnowca dała im się we znaki? Zaczęli Gospodarze, z dużym animuszem oraz skutecznością! Przez parę minut prowadzili raz sześcioma, a później już nawet ośmioma punktami. Gwiazdorzy Slow Motion sprawiali wrażenie wyluzowanych, ironicznie uśmiechając się do siebie: 'spoko, przeca i tak wygromy”. Można było to prawie wyczytać z ich min! Paweł Jurczyński ich największy as i nadzieja raził nieskutecznością za 3 punkty – zbiórek też jak na lekarstwo, więc do stanu gdzieś w okolicach 20 punktu Gospodarze cały czas kontrolowali przebieg meczu. Wojciech Świstak wraz z wiecznie nieodkrytym talentem Bartkiem Boguckim, zwanym „Bogusiem”, grali jakby już w jednej ręce trzymali tego browara! Dobrze, że Jurczyńskiemu zaczęły wpadać „trójki” i Goście mogli zejść z tartanu jako zwycięzcy I kwarty.
Nie wiem czy to w tym momencie zaczęło się na ich twarzach malować pewne niedowierzanie z przebiegu gry ale na pewno zaczną tak myśleć w trakcie kwarty II. Poszły zmiany w drużynie Gości, lecz gra nie układała się w dalszym ciągu (a może układała się, a gracze Silesia Crew mieli po prostu swój dzień?). Gracze z Rudy Śląskiej dwoili się i troili lecz wydawało się, że dziś nie grali z drużyną jak dotychczas bez żadnej wygranej (bilans 0-4), a pretendentem do wygrania całej Letniej Ligi. Muszę pochwalić dwóch graczy Gospodarzy: jeden, który brał na bary dwóch, a nawet jak potem życie pokazało w końcówce i trzech obrońców i pędził na kosz zdobywając punkty - „Włodara” tak się nazywał (przepraszam jeśli przekręciłem nazwisko), a drugi również z Chorzowa pochodzący, nie wiem jak się nazywał ale pamiętam Go jeszcze sprzed paru lat, że nogi miał szybsze niż Michael Johnson na 400 metrów! Bez tych graczy gospodarze po prostu nie istnieliby w ogóle!
Obie drużyny szły łeb w łeb! Pomyślałem sobie wtedy, że cały mecz będzie tak wyglądał, cholernie zacięty i twardy, do samego końca i nie pomyliłem się.
II kwarta skończyła się prowadzeniem drużyny Gości 51 – 48.
Jurczyński wraz z Gruthem popisywali się wspaniałymi podaniami godnymi graczy z najwyższej półki. Odbiorcy podań stanęli również na wysokości zadania i nie dawali się zaskoczyć! Drużyna Gospodarzy powoli sprawiała wrażenie jakby zaczęła oddychać już rękawami, więc Goście trochę przycisnęli i ich przewaga w tej kwarcie była już większa (około 8 punktów). W tej kwarcie ujawnił się ostry charakterek jednego z graczy Gospodarzy, który chciał unicestwić swoimi wielkimi bicepsami jednego z graczy Gości. Ten jednak nie posiadał takiej muskulatury, więc poprzestał tylko na słownej utarczce. Tak na marginesie, to apeluje do organizatorów SLLK o jakąś interwencję, bądź też upomnienie, ponieważ liczy się dobra zabawa, a nie mordobicie.
I V kwarta to prowadzenie Gości 82 – 70 i...nasi gwiazdorzy chyba znowu otwarli w myślach kolejne piwka, bo po boisku ruszali się już jakby byli po co najmniej czterech! Tak więc szybko było 82 – 82 i zimny prysznic spadł na głowy Gościom (trochę ich chyba otrzeźwi(A)ło). Gospodarzom „siedziały trójki”, a z drugiej strony gra siłowa dawała rezultaty. Zmieniali częściej zawodników, może to im pomagało. Goście zmieniali rzadziej (jak zwykle) i jakby zmiany zachodziły tylko w obrębie 6 zawodników. Goście znów przyciśli! Jurczyńskiemu wpadały „trójki”, nawet „Bogusiowi” wpadła jedna, może dwie...więc odskoczyli na 10 punktów. Było 94 – 84.potem 94 – 92. Nerwy zaczęły wkraczać w szeregi Gości! 96 – 92. Potem 96 – 94! Gospodarze wyglądali jakby presja wyniku nie wiązała im nóg w kostkach, Gościom wręcz odwrotnie. Na koniec 98 – 96 i gra Gości. Pierwsze pudło i kontra skuteczna na 98 – 98. Znów szansa na wygranie meczu przez Slow Motion, lecz Jurczyński po wypracowaniu sobie dobrej pozycji rzutowej spudłował i piłka w posiadaniu Silesia Crew. W tym momencie nastąpił jeszcze większy „Thriller” jak to świętej pamięci Michael Jackson śpiewał i...pamiętacie „Włodare”, który na swych barkach góry przenosił i rzucał Gościom punkty spod kosza? No właśnie...wziął trzech graczy na bary, spenetrował strefę podkoszową i zamiast krzyknąć „FAUL!!” (tak jak wszyscy z drużyny Slow Motion pragnęli tego, bardziej niż wygraną w „totka”), podał do pustego zawodnika stojącego pod koszem (który niczym w tym meczu nie zasłynął prócz wzrostem) i zaskoczonego faktem, że nikt Go nie kryje, a temu nic nie pozostało nic innego jak tylko trafienie, co też uczynił...
Miny zawodników Slow Motion bezcenne, moja również bo też do tej drużyny należę...
Wniosek z tego jeden! Nigdy! Przenigdy! Nie wolno lekceważyć słabszego przeciwnika!

Komentarze: Dodaj nowy

wtorek 10 lipiec 17:58 Klyszcz: ....i po play off;/

wtorek 10 lipiec 22:44 Cinek: nie becz, jedna porażka nie przekreśla szans

wtorek 10 lipiec 23:28 Boguś: zapomniols sie podpisac, bartlomieju jaworski "wielka nadzieja bialych" lub "kochlowicki larry bird" ;-)

środa 11 lipiec 08:23 Klyszcz: nie beczę...fakt stwierdzam Cinek, wam wdupimy ale co dalej hehe:)

środa 11 lipiec 09:24 Cinek: ale my to traktujemy jako zabawe, nie bedziemy sie przecież zabijać...chyba ;)

środa 11 lipiec 09:26 Kruszyna: po opisie na gg nie wnioskuje, ze to zabawa :D

środa 11 lipiec 09:32 Cinek: ojtam, ojtam

środa 11 lipiec 09:51 Klyszcz: Dokładnie Cinek:) mu nie silesia Crew żeby chcieć się bić! mała aluzja do spotkania:)

środa 11 lipiec 19:24 fifik: SM nie jesteście ani pierwszą, ani pewnie ostatnią ekipą, którą jak myszy po polu rozgonił Dawid Włodara. Swego czasu, jakieś 8 lat temu był to jeden z najlepszych (oprócz Karola Chamery) zawodników Alby młodego pokolenia. Niezwykle silny rozgrywajek, myślący na boisku, grający bardzo fair i co najważniejsze po męsku. Nigdy nie spotkałem się z tym, aby Dawid zgłosił faul, z kategorii cipkarskich. Natomiast często nie zgłaszał go w sytuacjach gdy powiedzieć powinien, bo był ewidentny, ale zamiast tego wolał wrócić do obrony. Mało już dziś takich graczy.

środa 11 lipiec 21:16 Cinek: toś sie fifik rozpisał. dawidowi ego pewnie poszybuje w góre ;)

czwartek 12 lipiec 14:09 Qba: Nikt przeciez nie stwierdzil, ze zglosil jakikolwiek cipkarski faul, ba powiem wrecz, ze takim "zagraniem" wygral mecz, niemniej jednak bywalo i tak, ze ta jego fair postawa w obronie niekoniecznie pokrywala sie z ogolnie przyjeta definicja... Potyczki slowne z pewnoscia opanowal do przesadnej perfekcji...