Organizator
Sponsorzy

Opis spotkania nr 509

Opis spotkania nr 509

Data, godzina piątek 02 wrzesień 18:30
Grupa 5
Kolejka 22
Obserwator fifik/Kurian
Drużyna gospodarzy ODFRONTU TEAM
Drużyna gości Black PanterzZ
Uwagi Orlik, ul. Tysiąclecia
Wyniki po kwartach Punkty zdobyte w kwartach
Drużyna 1 kw 2 kw 3 kw 4 kw
ODFRONTU TEAM 25 50 76 100
Black PanterzZ 14 33 68 98
Drużyna 1 kw 2 kw 3 kw 4 kw
ODFRONTU TEAM 25 25 26 24
Black PanterzZ 14 19 35 30

Opis spotkania

Wisienka na torcie w rywalizacji wszechczasów SLLK Powyższy tytuł i moja opinia mogą się dla niektórych wydać naciągane i wyolbrzymione, jednak ja z całą stanowczością twierdzę iż trylogia (a właściwie cztero odcinkowy serial OF vs BP) była najlepsza oraz najbardziej dramatyczna w całej historii SLLK. Po zakończeniu wczorajszego meczu okazało się, że na dziś Pantery nie mają ludzi do grania i pod dużym znakiem zapytania pozostała kwestia rozegrania zawodów. Jednak dziś ok. 16.30 dostałem smsa- „gramy”. Znając sytuację w mojej głowie kłębiły się wyobrażenia o 5 owieczkach, które zjawią się w Dąbrowie, aby być brutalnie zarżnięte ku uciesze licznego grona miejscowych kibiców. Pierwszą jaskółką zapowiadającą, że jednak będzie ciekawie było pojawienie się Zychajły z córeczką którą miał pilnować. Gdy wraz z rozpoczęciem gry dojechał duet braci Zadęckich i wtedy pomyślałem sobie będzie jednak walka. Zamiast walki była prawdziwa wojna na boisku (w pozytywnym znaczeniu) zapamiętana pewnie przez kolejne kilka sezonów. Początek zwiastował łatwy meczyk dla Dąbrowy. Ich gra wyglądała całkiem przyzwoicie. Szybkie akcje, penetracje i punkty albo faule. Dobra obrona pozwalała im zbierać po niecelnych rzutach gości, następnie uruchamiać szybki atak w którym rządził Andrzej Sass. Pantery podobnie jak wczoraj topornie, jakby na siłę. Na domiar złego totalnie zwaliła im się atmosfera i zamiast motywacji wszyscy mieli do wszystkich pretensje. Podobnie przebiegało starcie nr 2. Goście nie potrafili prawie nic zdziałać w ataku. OF w rewanżu momentami grało koncert. Wspomniany wcześniej Sass wraz z Cybulą biegali że aż miło. Penetracjami zniszczenie siał Kaszycki, z dystansu swoje dołożył Zawierucha, a nad wszystkim czuwał Wilk. Kiedy do przerwy było 17 dla gospodarzy, chyba nikt nie wierzył w to że rywale zdołają się pozbierać, tzn. jeden uwierzył i zagrał połowę życia, przywołując wspomnienia za pewnym graczem z 23 na koszulce. Mowa oczywiście o Grzegorzu Zadęckim. Wraz z rozpoczęciem trzeciej warty rozpoczął się heroiczny bój G. Zadęckiego z Odfrontu Team. Widząc że koledzy wyszli z nastawieniem „przegrać honorowo” ten pewnie sobie pomyślał „ni chu*a” z waszą pomocą czy bez niej dokonam niemożliwego… i prawie mu się to udało, zabrakło jednego rzutu. Grzegorz większość akcji grał 1 na 1, gdzie albo trafiał, albo ściągał na siebie kontakt z rywalem, zgłaszany następnie jako faul. Tym sposobem do końca 3 starcia jego drużyna odrobiła 10 oczek z 17 punktowej straty, Gospodarze natomiast, no właśnie nic, chociaż nie, urządzili sobie konkurs trójek, w którym aby wygrać trzeba było jak najwięcej przestrzelić. Główna nagroda powinna w takim wypadku powędrować do Zawieruchy. Jedynie asysta no look pass Fisha godna zapamiętania. Starcie ostatnie to już prawdziwa boiskowa wojna Orzecha z gospodarzami. Wynik cały czas oscylował wokół remisu. Szkoda tylko że zamiast na grze drużyny częściej skupiały się na podważaniu wszystkiego oraz wzajemnych uszczypliwościach. Podczas jednej z pyskówek na linii Bytom – Dąbrowa granice dobrego smaku zostały przekroczone i tutaj liczę że Ci dwaj Panowie pójdą po rozum do głowy i będą mieli odwagę powiedzieć „wzajemne przepraszam”. Końcówka to już nerwowa gra na boisku i krzyki z ławek. Jak to skwitował menager gospodarzy presja wywierana jest przez wszystkich i na wszystko co się rusza. Ode mnie tylko słowo komentarza - Święta racja. Akcje meczowe rozpoczęły się od stanu 98-97 dla gości. Wzięli oni czas i po jego zakończeniu piłka powędrowała do Zadęckiego …Adama. Ten zamiast wykozłować do środka poszedł do linii tam nadepnął na nią, zgłosili to gospodarze i akcja meczowa dla nich. Staszek Korman krzyczał że mają faulować byle nie dać trójki. Po trwającej ok. minucie akcji piłka poszła na dystans do Wilka. Ten nie mając zupełnie pozycji i wyższego rywala przed sobą rzucił typowego odpała przez ręce. Piłka ku zaskoczeniu rzucającego oraz chyba wszystkich na boisku zatrzepotała w metalowej siatce. Koniec, z jednej strony szalona radość, a z drugiej rozpacz. Po chwili jednak Pantery pozbierały się z ziemi i w komplecie udały się pogratulować gospodarzom zwycięstwa i życzyć im powodzenia w finałach. Takie sceny rzadko się widuje u zawodowców, tym bardziej cieszą u graczy SLLK. Ponadto w ostatniej kwarcie kilku zawodników potrafiło się przyznawać do fauli i wybicia piłek, w tym gronie znaleźli się przede wszystkim Zychajło, Moskal (BP) oraz Kaszycki i center OT (ten Pan starszy, najwyższy). Szacunek Panowie. Obawiam się jednak że dzisiejsza Victoria podopiecznych M. Fishera będzie miała charakter pyrrusowego zwycięstwa, gdyż po rozegraniu 2 morderczych meczy w 2 dni, na kolejne 2 w dzień trzeci może zabraknąć sił. Obym był złym prorokiem…. Na koniec chciałem podziękować obu drużynom za tą niezapomnianą rywalizację i w sumie pozytywne emocje. Drużynie Odfrontu Team chciałem złożyć szczere gratulacje wygranej i zasłużonego w gruncie rzeczy awansu do finałów, pomimo tego że jesteście z Zagłębia (pozdro Fish ), natomiast Panterom chciałem złożyć wyrazy szacunku za podjęcie walki pomimo słabszego składu. MVP- Zadęcki Grzegorz… absolutnie…. Tłumaczenie zbędne MVP w drużynie wygranych- Andrzej Sass za czarną robotę, bieganie do kontr oraz przełamywanie się w najtrudniejszych momentach. Składy OT: Fisher, Zawierucha, Sass, Szmal, Gąciarz, Cybula, Kaszycki, Wilk. BP: Przybyła, Borowiak, Bocewicz, Moskal, Korman, Zychajło, Zadęcki x2. fifik

Komentarze: Dodaj nowy