Sharks Sharks 102:90 Zemsta Łagiewniki Zemsta Łagiewniki

Grupa: C Kolejka: 1 wtorek 14 czerwiec 18:30 Obserwator: fifik Uwagi: -
1 kw. 2 kw. 3 kw. 4 kw. Wynik końcowy
Sharks 21 18 27 36 102
21 39 66 102
Zemsta Łagiewniki 27 50 75 90 90
27 23 25 15

Mój trochę wymuszony debiut w tegorocznym sezonie SLLK wypadł na ciekawie zapowiadający się mecz Sharksów z Zemstą Łagiewniki. Problemem dla przyjezdnych okazała się frekwencja, gdyż stawili się w 4 osobowym składzie, z informacją że piąty (Bahu) dojedzie gdzieś za 30 minut. Ekipy się dogadały, że do czasu jego przyjazdu gramy po 4 (finalnie pierwsza połowa), a resztę tradycyjnie w pięcioosobowych składach.
Pierwsze akcje były dla Rekinów, jednak szybko to Zemsta skontrolowała spotkanie. Maksymalnie zwalniali grę, a następnie przyspieszenie Balcerzaka lub rzut z dystansu. Nie wiedzieć czemu gospodarze jak zahipnotyzowani dali się wciągnąć w tę grę w chodzonego, gdzie nie mieli najmniejszych szans. Kolejne starcie niewiele różniło się od poprzedniego. Zemsta rzucała z dystansu, z mocno średnim skutkiem a Sharksy jeśli zaczęli przyspieszać, to zdobywali łatwiejsze punkty, bo rzuty z dystansu i dalekiego półdystansu w tamtym etapie meczu, nie znajdywały drogi do kosza.
Stracie numer trzy to początkowo klasyczny Adam Janus Show. Trafiał z dystansu, po wjazdach pod kosz a wszystko niemal w asyście czerwonego dywanu jaki mu rozkładali rywale. Kiedy w połowie tego starcia przewaga przyjezdnych sięgnęła 18 punktów wydawało się, że jest po meczu. Wtedy to nastąpił jeden z najbardziej niesamowitych come backów jakie widziałem. Sygnałem do działania były dwie trójki Marka Kubasa, a chwilę później kolejna Zorixa. To jakby dało nowe siły w Młodego i Woszczu, którzy byli już za szybcy i za wściekli na rywali. Rekiny do końca tego starcia odrobiły większość strat, a sam wynik Zemście trzymały już tylko indywidualne umiejętności Balcerzaka.
Jak to mówi staropolskie przysłowie: "co się odwlecze, to nie uciecze" Starcie ostatnie to koszykarski pokaz siły Skarksów. Kubas w dalszym ciągu trafiał trójki, wtórował mu Filczek, a kapitalny pokaz gry podkoszowej dał Łagowski, który dotarł na drugą połowę spotkania. Spudłował ok 4/5 pierwszych rzutów, bo przy kolejnych 7/8 być już bezbłędnym. Zemsta po zdobyciu 88 punktu całkowicie stanęła (86-88). Zmęczenie fizyczne plus pewnie podłamanie poczynaniami rywali w tamtym momencie sprawiły, że rzucili przysłowiowy ręcznik, a rywale dokończyli dzieła zniszczenia.
Reasumując: Całkiem fajny mecz, ze zwrotami akcji, ale też potwierdzenie starego koszykarskiego porzekadła, że nawet jeśli z koszykarskiego punktu widzenia masz lepszych graczy, to meczu nie wygrasz w piątkę.

MVP ex aequo Marek Kubas/Krystian Łagowski

Sharks: Kubas, Woszczyk, Włodarczyk, Wolny, Smółka, Bogucki, Filczek, Pasternok, Łagowski, Kaczmarek.
Zemsta: Przybecki, Janus A., Zimolong, Balcerzak, Baszyński


Galeria

Partnerzy

Zadanie dofinansowane z budżetu Samorządu Województwa Śląskiego